Myślę, że moc tego filmu leży w jego przewrotnej nieprzewidywalności. Najpierw wydaje nam się, że fabuła zmierza do szczęśliwego finału, w którym oboje będą żyć ze sobą długo i szczęśliwie, co można oglądać w co drugim melodramacie, czy co trzeciej komedii romantycznej. Tym bardziej, że w tym przekonaniu utwierdza nas kilka innych szablonowych drobiazgów: dziewczyna po czesku wyznaje mu miłość, mała Ivonka lubi młodego muzyka itd... Dopiero potem coś zaczyna niespodziewanie ewoluować w "niewłaściwym" kierunku. Oboje powracają w szczęśliwe związki z kim innym.
Ale myślę, że ... to jest własnie to zakończenie, którego pozornie nie ma. Zakończenie i jednocześnie przesłanie. Przesłanie o konieczności otwarcia na drugiego człowieka i bezinteresownej przyjaźni, miłości i życzliwości. Dla jego i tylko jego dobra...

Mnie przede wszystkim przeszkadzała kamera nieprofesjonalna i poczucie cały czas jakiejś prowizoryczności.

Sposób realizacji mógł irytować - rzeczywiście. Choć mnie właśnie przypadł do gustu. Taki specyficzny, trochę niedbały sposób obrazowania zbliża nieco do sposobu odbioru w rzeczywistości. Czasem to pomaga bardziej wczuć sie w klimat filmu, który przestaje być wystudiowanym, doskonale skomponowanym projektem, a jest po prostu potoczystą opowieścią "z pierwszej ręki".
Zresztą taka praca kamery w filmie, w wielu scenach - mimo pozornej niechlujności - bardzo ożywiała sam przekaz. na przykład w scenie pierwszego spotkania bohaterów (długi najazd kamery z wolnej reki), czy piosenka Markety (If you want me) realizowana właściwie na jednym ujęciu.
Jak dla mnie bomba.

a według mnie to był zabieg celowy, żeby ludzie nie skupiali się na pięknie obrazów tylko na przekazize, zawartym w piosenkach, jakie bohaterowie śpiewali (:

Ja rozumiem nowatorskość, niedbałość o wysokie standarty, niezależność etc, i popieram - ale cholernie mnie to mierziło. :(

Akurat jeśli chodzi o sposób realizacji to mi się to bardzo podobało. To, że ujęcia wyglądały na półamatorskie(zresztą takie były) nadawały filmowi specyficznego klimatu. Dzięki temu bohaterowie wyglądali na bardziej realnych. Tak jakby to ktoś nagrał sobie historie o chłopaku grającym na ulicy poznających dziewczynę w prawdziwym świecie. Muzyka tp majstersztyk zresztą nie na darmo dostali za nią oscara. Jeżeli o mnie chodzi dawno nie widziałem tak dobrego filmu. A jeżeli chodzi o zakończenie to jest naprawde ciekawe. Oczywiście większość z nas chciałaby, żeby bohaterowie zostali razem aż smierć ich nie rozłączy, ale dzięki temu, że stało się inaczej film znacznie zyskał z racji tego że nie kończy się jak tysiące romansów czy komedii romantycznych. Jeszcze raz według mnie film genialny:)

a widziialas kiedys filmy von Triera? on wszystkie filmy robi kamera, ktora operator trzyma w rece, a nie na statywie. I to nie jest niedbale, to ma dodac realnosci filmowi, bo wyglada tak, jakby filmowal prawdziwe zzycie, na biezaco.

studiuję filmoznawstwo, widziałam von triera.
mówię tylko, że mnie osobiście to mierziło. i przeszkadzało. już nie można?

Twoje odpowiedzi sa naprawde agresywne... Mozna miec inne zdanie i nikt Ci tego nie zabroni, ale nie wiem co uzycie kamery ma z prowizorycznoscia wspolnego. A skoro studiujesz filmoznawstwo tym bardziej powinnas rozumiec takie zabiegi.

Mówię o odczuciach. A pamiętam oglądanie tego filmu na kilka lat przed moim studiowaniem, toteż zawsze wracam do pierwotnych emocji. Moje analizowanie filmu póki co jest bardzo emocjonalne, niestety będe musiała się tego pozbyć.

Naprawdę podobał mi się ten film i mnie wzruszył, estetycznie mnie tylko cały czas coś kłuło i tyle.

kurczę, ja to bardzo dobrze rozumiem. mi akurat taki zabieg w tym filmie przypadł do gustu, nawet bardzo. Ale nie wszystko musi się podobać, nawet jeśli ma jakiś sens.

Fajnie, że od razu podałaś zakończenie filmu. Miałam go oglądać. Następnym razem pisz po prostu " spojler", jeśli chcesz się podzielić uczuciami na temat zakończenia, a nie psujesz innym rozrywkę.

to twój problem i to nie jest spojler poco wchodziłaś a ten temat skoro jeszcze nie widziałaś filmu po co przed obejrzeniem nabrać jakiejś opinii?

Bo tak ludzię robią. Chcą zobaczyć opinie ( czy film był fajny, jak się podobała gra aktorska, itp.). Nie wiedziałaś, że to normalne? Moja prośba nie jest złośliwa, ale jeśli wg Ciebie napisanie końcowej sceny nie jest spojlerem no to przepraszam bardzo... Następnym razem po prostu to napisz i tyle.

Nie przejmujcie się, że znacie zakończenie. W tym filmie fabuła nie ma tak wielkiego znaczenia, przynajmniej wg mnie :) To chyba jedyny film, który mogę oglądać raz po razie, bo delektuję się każdą sceną, każdym ujęciem... "Once" jest magiczny, a przy tym wszystkim niezwykle ukazuje prozę życia, co jest w nim, moim zdaniem, najpiękniejsze. Zero kiczu, zero tandety, lukrowanych tekstów i zażenowania, a to wszystko okraszone może trochę naiwną i prostą muzyką, ale za to bardzo urokliwą :)

OSTRZEGAJ PRZED SPOILERAMI : <